KOCHANKA
Mąż ma kochankę, i to tuż za ścianą,
Jest wysmukła, elegancka, wypielęgnowana.
Gdy razem wyjeżdżają, tym się mąż chlubi
I wciąż opowiada jak bardzo ją lubi.
Brakło żonie cierpliwości na to miłowanie,
Prędko wybije mu z głowy to jego kochanie.
Pomyślała: czekaj no ty „w skuter szarpana”,
Tak ci dołożę, tak cię urządzę, będziesz poobijana.
Żona z przedświątecznych zakupów wracała,
Kochance jasne oczka lśniły.
Ta pierwsza się zagapiła, zadumała –
Obie w słupek od bramy przyłożyły.
Kochanka, no cóż, oko ma podbite,
Oberwany brzeg płaszczyka...
Dobrze, że na tym się skończyło,
Podreperuje się, jakoś poskłada i będzie kwita.
Kochanka to Audi 80, już nie młoda, ale i nie stara,
A tuż za ścianą jest tylko garaż.
Mężowi przeszło, próbuje się ze stratą zgodzić,
A one siedzą jak myszy pod miotłą, chyba muszą się pogodzić.
Jaki morał, jakie nauki z tego wyciągnąć należy?
Jakie wnioski moi mili Czytelnicy?
Że na dzień dzisiejszy tylko i wyłącznie takich kochanek,
Rzecz jasna nie obitych, Elunia Wam życzy.