PRAWDZIWI CYGANIE
Ze swojego życia, gdy byłam młoda, pamiętam fakt cały:
Jak przez całą zimę w naszym domu
Dwie rodziny Cyganów prawdziwych zamieszkały.
Każda z tych rodzin miała jedno pomieszczenie duże.
W jednej było dzieci ośmioro, w drugiej zdaje mi się – sześcioro,
Zresztą dawniej w każdym domu było ludzi i dzieci sporo.
Rodzina co miała dzieci sześcioro mocno utkwiła mi w pamięci.
Byli bardzo spokojni, uczciwi, o czystość swoją i mieszkania dbali,
Drewnianą podłogę z desek codziennie szorowali.
Dzieci do szkoły nie chodziły, więc czytać i pisać nie umiały.
Bez przerwy mnie prosiły bym im opowiadania i bajki czytała,
Tylko już nie pamiętam, do drugiej czy trzeciej klasy uczęszczałam.
Zawsze czytałam płynnie - wyraźnie to im się bardzo podobało,
Ciągle spokoju mi nie dawali, aż się nieraz buntowałam.
Lubiłam ich i tak bardzo mnie prosili, więc im często czytałam.
Siadaliśmy na podłodze pod stołem, za oknem śnieżyca hulała.
Dzieci szczęśliwe, zasłuchane, nikt nam nie przeszkadzał,
A piec z brązowych kafli miłe i przytulne ciepło nam dawał.
Lat pięćdziesiąt jeszcze nie minęło
Gdy wspominam tamto czytanie.
Tylko dokąd odjechali i gdzie są teraz moi prawdziwi Cyganie?