KRYZYS
Wybory dawno już się zakończyły,
Słodkie słówka po nich swą moc straciły.
Kłamstwa gładkie jednak nadal nam ględzą,
A bieda z nędzą dalej swój żywot pędzą.
Wysokie stołki wszystkie zajęte, dobrze obsadzone,
Każdy ciągnie i patrzy tylko w swoją stronę.
Coraz bardziej ostrzą ogromne pazury,
Byle nas obedrzeć z tej ostatniej skóry.
Co dzień większa jest drożyzna –
Każdy widzi, każdy przyzna.
Na wygodnych fotelach jest coraz lepiej,
A biednym ludziom wiatr po oczach trzepie.
Na tragedie i kłopoty
Nie pomogą gorzkie żale.
Dawniej na pomoc liczyć mogliśmy,
Dzisiaj o biednych zapomnieli wszyscy.
Kryzysem gospodarczym kraj ogarnęli,
Deficyt na wszystko! – głośno okrzyknęli.
Z każdego kąta zdrada i plajta zagląda
I tylko czeka, kto po niej posprząta.
W tym roku lato popalić nam daje,
Deszcz ciągle pada, prawie nie przestaje.
Zniszczone domy, zagrody, zalane pola i ogrody,
Dla strasznych powodzi nie ma przeszkody.
Okropne ulewy, nawałnice i tornada
Gnębią wszystkich jak najgorsza plaga.
Utracone dorobki życia całego,
W miastach i na wsiach, człowieka niejednego.
Tym wszystkim, których mienie zniszczyła powódź wielka
Rząd dał jałmużnę: na chleb, sól i kartofelka.
Powodzianie tylko nadzieję mają,
Że w Caritasie o nich pamiętają.
Tymczasem zbliżają się trudne żniwa,
Jakże zbierzemy nasze plony?
W Bogu jest nasza nadziei iskierka:
Sprzątniemy wszystko, nie będzie nas czekać poniewierka.
Na remonty po kataklizmach pieniędzy brakuje,
Leczenie po szpitalach także nie skutkuje.
Praca, renty i emerytury też są zagrożone,
Ale po sto tysięcy złotych premii jest dobrze ustalone!