W SZPONACH
Dostałam się w ostre szpony i dzioby sępów - mimo woli,
Nikt mi nie jest w stanie pomóc i mnie wyzwolić.
Jeden szarpie serce, a drugi wnętrzności,
Rozerwały mnie na strzępy bez skrupułów i litości.
Może kiedyś Anioł Stróż nade mną się ulituje
I uwolni z koszmaru, który dzisiaj czuję.
Tylko moja głowa ciągle zrozumieć nie potrafi i nie może
Tak bardzo się starałam –
Dlaczego i za co cierpieć muszę mój ty Panie Boże?